czwartek, 4 września 2014

30.08-1.09.2014, Kuala Lumpur, Malaysia


Kuala Lumpur
W sobotę wybrałyśmy się do Kuala Lumpur głównie na zakupy. Ja chciałam kupić sobie aparat fotograficzny a Sannah więcej ubrań. Poszłyśmy na stację kolejową, jest to krótki, może piętnastominutowy spacer, ale szłyśmy w czterdziestostopniowym upale, także dotarłyśmy tam całe mokre od potu. Pociągiem do centrum KL jedzie się około czterdzieści minut. W samym KL można przemieszczać się za pomocą metra, kolejki jednoszynowej, która porusza się po specjalnej estakadzie oraz autobusów. Kupuje się albo  bilety jednorazowe albo żetony, które oddaje się przy wyjściu ze stacji docelowej. 
Żeton na metro lub kolejkę jednoszynową/Subway or monorail token
Najpierw wybrałyśmy się do centrum handlowego tylko z elektroniką, które nazywa się Plaza Low Yat, tam kupiłam sobie aparat fotograficzny. Ceny są niestety tutaj takie same jak w Europie. Ponoć w Singapurze można dostać elektronikę taniej.  Potem zajrzałyśmy jeszcze do centrum handlowego Berjaya Times Square, w którym znajduje się też park rozrywki, którego jednak nie było dane nam zobaczyć, bo jest on w specjalnie wydzielonym sektorze centrum . Może się tam jeszcze kiedyś wybierzemy. 
Berjaya Times Square
Potem udałyśmy się na ulicę Jalan Alor, gdzie znajduje się mnóstwo chińskich i tajskich restauracji. Tam też zjadłyśmy obiad – ja wybrałam pyszne curry warzywne. Z naszych stolików mogłyśmy też podziwiać czubki Petronas Towers i wieży telewizyjnej – Menara KL.


Wieża telewizyjna Menara KL/ Menala KL tv tower

Widok na Petronas Towers/ View of Petronas Towers

Jalan Alor
Jalan Alor nocą /Jalan Alor at night

Później się rozpadało i schroniłyśmy się  w jednym z największych centrów handlowych, jakie tutaj są – Pavilion KL. Jest to ogromny kompleks. Porównałabym bym je wielkością do Magnolii, tylko, że ma ono osiem pięter, także nie wiem ile czasu potrzeba, żeby się przynajmniej raz po nim całym przejść. Jest tam wszystko, od marek bardzo luksusowych jak np. Chanel do sklepów typu wszystko za 5 ringgit  (ringgit RM ma podobną wartość do złotego). My byłyśmy tylko na dwóch piętrach i oglądałyśmy głównie, co tam mają do jedzenia. Okazało się, że koło tego centrum handlowego znajdują się ze trzy inne, także myślę, że można śmiało powiedzieć, że Kuala Lumpur to miasto wielkich centrów handlowych. My w czasie tego weekendu byłyśmy w ośmiu, a i tak były to tylko te położone w samym środku miasta. Chociaż dla mnie same zakupy nie stanowią wielkiej atrakcji, to rozumiem ich popularność, gdyż stanowią one świetną ochronę przed deszczem i upałem.
Wieczorem dotarłyśmy jeszcze pod Petronas Towers, gdzie podziwiałyśmy te pięknie podświetlone wieże oraz załapałyśmy się na show fontanny multimedialnej.
Petronas Towers
Fontanna przed Petronas Towers/Fountain in front of Petronas Towers

Następnego dnia było tutaj Święto Niepodległości (Hari Merdeka). Malezja świetowała 57 lat niepodleglości. Pojechałyśmy najpierw do informacji turystycznej, aby dowiedzieć się, czy się coś ciekawego dzieje, ale na miejscu okazało się, że wszystko przegapilyśmy, gdyż parada odbyła się wcześnie rano a pokaz fajerwerków w przeddzień w nocy. Byłyśmy trochę rozczarowane, ale z drugiej strony nie byłybyśmy w stanie wstać tak wcześnie, gdyż ciągle miałyśmy jeszcze problemy z przestawieniem się na tutejszy czas. Przeszłyśmy się zatem znowu w okolice Petronas Towers, by je zobaczyć za dnia i pospacerowałyśmy po pobliskim parku. 

Ogromny plac zabaw/huge playground
Znajduje się w nim ogromy plac zabaw dla dzieci (na zdjęciu nie widać niestety wszystkiego). Później pojechałyśmy na plac Merdeka, gdzie wcześniej odbywała się parada i inne uroczystości. Następnie przeszłyśmy się jeszcze do Central Market, miejsca gdzie sprzedawane są różne pamiątki i wyroby malezyjskie.  Stamtąd były już tylko dwa kroki do Chinatown, czyli dzielnicy chińskiej. Tam na jednej z ulic nagromadzonych jest mnóstwo różnych stoisk i można kupić praktycznie wszystko. „Markowe” ubrania, buty, torby, okulary, kosmetyki, elektronikę i wszystko co można sobie tylko wyobrazić za bezcen. Można spokojnie wytargować jedną trzecię proponowanej ceny, jak nie więcej. Na szczęście udało mi się stamtąd wyjść kupując tylko trochę jedzenia. Ale te niskie ceny bardzo zachęcają do zakupów. 
Plac Merdeka/Merdeka square
Meczet/Mosque

Plac Merdeka/Merdeka square
Jalan Petaling - Wejście do Chinatown/Entrance to Chinatown

Chinatown

Wieczorem wybrałyśmy się jeszcze do restauracji i po znalezieniu noclegu poszłyśmy do tętniącej życiem nocnym dzielnicy Bukit Bintang, gdzie trochę czasu spędziłyśmy w różnych klubach, ale wypiłyśmy bardzo mało, gdyż ceny były bardzo wysokie. Tutaj piwo w sklepie kosztuje 8 złotych, a w klubie stawka jest oczywiście przynajmniej podwójna, także trochę żal pieniędzy na alkohol.

Sannah
W poniedziałek miałyśmy jeszcze wolny dzień. Wybrałyśmy się na Stadion Merdeka, gdzie odbywał się Festiwal Vintage. Był nawet całkiem ciekawy, ale upał był bardzo dotkliwy i nie wytrzymałyśmy tam zbyt długo. 

Vintage Festiwal Stadion Merdeka/ Vintage Festival at Merdeka Stadium

Przeszłyśmy się jeszcze, żeby zobaczyć dworzec główny i pojechałyśmy do akwarium, które Sannah chciała koniecznie zobaczyć. Dla mnie nie była to specjalna atrakcja, gdyż w czasie pracy w Anglii byłam już kilka razy w London Aquarium czy Sealife Brighton, ale muszę przyznać, ze tutejsze akwarium chyba było najciekawsze z tych trzech.  Jedyne też posiada w swoich zbiorach taką piękną ośmiornicę. 
Dworzec główny w KL/KL central train station




Po tych trzech dniach byłyśmy totalnie wyczerpane i mamy dosyć chodzenia po sklepach i po mieście na długi czas. Naszą następną wycieczkę planujemy na wybrzeże, najlepiej na jakąś piekną wyspę.

>>>ENG 


On Saturday we went to Kuala Lumpur mainly to do some shopping. I wanted to buy a camera and Sannah more clothes. We went to the railway station - it is a short, fifteen-minute walk - but since we walked in increadible heat, we were covered with sweat when we reached the station. The train ride to the center of KL takes about forty minutes. In KL you can commute by subway, monorail and buses. You can buy either single tickets or tokens, which you give back at the exit of your destination.
First we went to a mall with electronics only, called the Plaza Low Yat, where I bought a camera. Prices here are unfortunately the same as in Europe. Apparently in Singapore you can get cheaper electronics. Then we checked out  Berjaya Times Square Mall, which also has an amusement park. However, we were not able to see it as it is placed in a specially dedicated sector of the mall. Maybe we can go there some other day. Then we went to Jalan Alor street, where there are plenty of Chinese and Thai restaurants. We had our dinner  there - I chose a delicious vegetable curry. From our table, we could also enjoy the tips of the Petronas Twin Towers and the TV Tower - Menara KL.
Later it started to rain and we hid ourselves in one of the largest shopping centers that are here - Pavilion KL. It is a huge complex. I would compare it to a very big shopping mall which in other countries is spread over one floor, but here it has eight floors, and I do not know how much time it would take to have a look at every shop or even just walk around it all. There is everything from very luxurious brands, such as Chanel, to stores which sell everything for 5 ringgit (4 Malaysian ringgit is about 1 Euro). We were just on two floors and were mostly interested in the food. It turned out that nearby this shopping center are three other malls. So I think you can certainly say that Kuala Lumpur is a city of great shopping malls. We were just in eight during the weekend, and we have seen just some of those in the city center. While shopping is not a big attraction for me, I understand the popularity of the malls because they are a great protection against rain and heat.
In the evening we reached the Petronas Twin Towers, where we admired the beautifully illuminated towers and watched the multimedia fountain show.
The next day, on Sunday, was Independence Day (Hari Merdeka). Malaysia celebrated 57 years of independence this year. We went first to the Tourist Information Center to find out if something interesting is happening because of this celebration but it turned out that we missed everything, as the parade took place early in the morning and the fireworks were the previous night. We were a little disappointed, but on the other hand, we would not be able to get up so early, because we still were pretty jet-lagged. We walked, therefore, again in the direction of the Petronas Towers to see them during the day and took a walk in the nearby park. There is a huge playground for children there. Later, we went to Merdeka Square, where the parade and other celebrations were held in the morning. Then we passed the Central Market, the place where you can buy various souvenirs and Malaysian products. From there, we were only a few steps to Chinatown. There, on one of the streets a lot of different stands were accumulated and you could buy practically anything. "Designer" clothes, shoes, bags, sunglasses, cosmetics, electronics and everything else imaginable. You could easily bargain for one-third of the proposed price, if not less. Fortunately, I was able to get out of there without anything, buying only a little food. But these low prices greatly encourage purchases. In the evening we went to the restaurant and after finding some stay for the night, we went to enjoy some nightlife in the district of Bukit Bintang. We spent some time in various clubs, but we drank very little because the prices were very high.
On Monday we had another day off. So, we went to Stadium Merdeka, where the Vintage Festival was taking place. It was quite interesting, but the heat was very severe and we didn’t make it there too long. So, we walked to see the main train station and we went to the aquarium, which Sannah had to see. For me, it was not a very special attraction, because at the time I was working in England I visited London Aquarium and Sealife Brighton couple times, but I must admit that the local aquarium in KL was probably the most interesting of the three. What impressed me most was this beautiful octopus. After those three days, we were totally exhausted and had had enough of walking around the shops and the city. So we probably won’t do it again for a long time. Our next trip will be probably to the coast, preferably to some beautiful island.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz