niedziela, 12 października 2014

3-5.10.2014, Cameron Highlands

W zeszły weekend postanowiłyśmy wybrać się na dwudniową wycieczkę na wyżynę Cameron. Jest to bardzo urodzajny region Malezji, położony ponad tysiąc metrów nad poziomem morza (przeciętnie 1100-1600, najwyższy szczyt ma niewiele ponad dwa tysiące metrów), gdzie uprawiana jest herbata oraz wiele warzyw, owoców i kwiatów. W piątek byłyśmy już o szóstej rano w pracy, and móc wyjść wcześniej i zdążyć na dworzec autobusowy Pudu Sentral w KL na 17:30. Udało nam się (mimo niesamowitego ścisku w pociągu i opóźnień) dotrzeć nawet 20 minut przed czasem. Jak się okazało wiele innych osób też wybierało się poza miasto w tym czasie, także półtorej godziny spędziłyśmy w korku w KL. Jechałyśmy pięć godzin i zaraz po przyjeździe zameldowalyśmy się w bardzo przyjemnym hostelu (Father's Guesthouse) i poszłyśmy wykończone spać.
Następnego dnia wstałyśmy wcześnie, aby zdążyć na naszą wycieczkę, którą sobie wykupiłyśmy - była to całodniowa wycieczka, w skład której wchodziło mnóstwo atrakcji. Najpierw pojechaliśmy na plantacje herbaty należącej do firmy BOH, największego producenta herbaty w Malezji.
Plantacja herbaty/tea plantation
Herbata/Tea plants

Dowiedziałam się mnóstwo ciekawych rzeczy o uprawie herbaty. Malezja, w porównaniu do innych krajów takich jak Sri Lanka czy Indie, produkuje bardzo mało herbaty, nie starcza to nawet na rynek malezyjski. Liście herbaty są tu ścinane za pomocą specjalnej maszyny bądź nożyc na stromych zboczach, gdzie maszyna nie może być zastosowana. W biedniejszych krajach liście są jeszcze ciągle zrywane ręcznie. Zrywanie ręczne ma jednak tę zaletę, że zrywane są tylko te najświeższe liście, które gwarantują wysoką jakość herbaty. Jednak w Malezji nie ma już takiej taniej siły roboczej. I tak większość pracowników plantacji to imigranci z Indiii czy Sri Lanki, którzy przyjeżdżają tu na trzy- bądź pięcioletnie kontrakty.
Pracownicy na plantacji/Workers on the plantation
Maszyna służąca do zbiorów herbaty/The tea harvesting machine
Co ciekawe herbata jest drzewem, jest jednak ciągle przycinana do wysokości pasa, aby łatwo było zbierać świeże liście. Ścinane są tylko te listki na samej górze. Trzy tygodnie trwa mniej więcej czas zanim odrosną i można je znowu ścinać. Ogólnie drzewa herbaciane mogą być urodzajne przez długi czas. Te na wyżynie Cameron liczą sobie już około siedemdziesiąt lat. 

Później odwiedziłyśmy też fabrykę, gdzie BOH produkuje czarną herbatę. Z tych samych liści można też wyprodukować zieloną herbatę, ale wtedy ten proces przebiega inaczej.
Proces produkcji czarnej herbaty to po krótce: Suszenie (12-20 godzin) - Rolowanie - Fermentacja - Suszenie w wysokiej temperaturze - Sortowanie 
 
BOH Tea Center

W czasie naszej wycieczki byłyśmy też w lesie porosłym mchem. Nasz przewodnik powiedział, że jest to najstarszy las na ziemi, gdyż położony tak wysoko nie był pokryty lodem w czasie zlodowaceń. Także liczy sobie wiele milionów lat. Rosną w nim też żywe skamieniałości: paprocie drzewiaste. Ten las robi niesamowite wrażenie, niestety nie jest on w żaden szczególny sposób chroniony przed turystami i nasz przewodnik pokazwał nam, że ludzie zrywają rośliny, które są pod ochroną i chodzą poza wytyczonymi ścieżkami. Zwłaszcza problematyczni są ludzie szukający rzadkich gatunków orchidei, które porastają ten las. Jest to przerażające, że taki stary las może niedługo ulec zniszczeniu. Ta rośliny z kielichem to dzbanecznik - roślina owadożerna, która wabi owady swoim nektarem. Owady upite nektarem wpadają do kielicha i są zjadane.
Dzbanecznik/Pitcher plant

Omszały las / Mossy Forest

W omszałym lesie/in the mossy forest

Drzewiaste paprocie/living fossils
 Potem byliśmy jeszcze w ogrodzie pełnym motyli i różnych owadów, na placu targowym, gdzie sprzedawane są kwiaty i warzywa, a także w małym muzeum, które nazywa się Time Tunnel, gdyż przenosi w przeszłość. W muzeum tym oprócz informacji na temat historii Cameron Highlands znajduje się mnóstwo różnych staroci. Byłyśmy także w miejscu, gdzie uprawiane są truskawki, trudno to nazwać polem truskawkowym, gdyż uprawiane są one na grządkach na wysokości pasa, aby się łatwiej je zbierało i żeby się nie brudziły o ziemię. Jest to duża atrakcja dla Malezyjczyków, gdyż jest to jedyny region w Malezji, gdzie rosną truskawki



Na koniec pojechaliśmy jeszcze do buddyjskiej świątyni, czwartej pod względem wielkości w Malzeji. W tej świątyni widać najlepiej jak mieszają się tu różne religie. Ta świątynia składa się z kilku budynków, w pierwszym są posągi taoistyczne, w drugim buddyjskie, a w trzecim jest hinduski bóg Shiva. 


Budda
Shiva
 Po powrocie spotkałyśmy się z resztą praktykantów z GMI (Thomasem, Jonathanem i Natalie), którzy wybrali się w podróż dzień później od nas. Wieczorem wybraliśmy się jeszcze na krótki spacer po okolicy, ale że cały czas padało wróciliśmy cali przemoknięci.

Następnego dnia udaliśmy się przed południem na krótką wędrówkę po lesie, nawet udało nam się nie zgubić i chociaż szlaku, którym chcieliśmy podążać nie udało nam się w ogóle odnaleźć. Po południu siedziałyśmy już w autokarze wracając do KL.
W lesie /in the forest

 

Fioletowy grzybek/violet mushroom
ENG>>> 

Last weekend we decided to go for a two-day trip to the Cameron Highlands. It is a very fertile region in Malaysia, located over a thousand meters above sea level (on average from 1100 to 1600, the highest peak is a little more than two thousand meters), where tea and many vegetables, fruits and flowers are grown. On Friday, we were already at six in the morning at work to be able to leave early and catch the bus Pudu Sentral station in KL at 17:30. We were able to (despite the incredible crowd on the train and delays) to reach the station even 20 minutes ahead of time. As it turned out many other people also chose to get out of town at the time, so we spent half an hour in a traffic jam in KL. We traveled five hours and immediately after arrival checked into a very nice hostel (Father's Guesthouse) and went to sleep exhausted.
The next day we got up early to make our tour, which we booked in advance - it was a day trip which consisted of a lot of attractions. First we went to the tea plantation belonging to the company BOH, the largest producer of tea in Malaysia.

I learned a lot of interesting facts about the cultivation of tea. Malaysia, compared to other countries such as Sri Lanka or India, produces very little tea, not enough even for the Malaysian market. Tea leaves here are cut off  using a special machine or scissors on steep slopes, where the machine cannot be used. In poorer countries, the leaves are still picked by hand. Hand picking does have the advantage that only the freshest tea leafs are picked, which guarantees the high quality of tea. However, in Malaysia there is no such cheap labor. Anyways the majority of plantation workers are immigrants from India or Sri Lanka who come here on three-or five-year contracts.
What's interesting is that tea is a tree. However, it is usually cut to the waist level, so you can easily collect the fresh leaves. They cut off only those leaves at the very top of the plant. It takes more or less three weeks before the leafs grow back and can be cut again. Generally a tea tree can be fertile for a long period of time. Those in the Cameron Highland are now about seventy years old.
Later we visited a factory where BOH produces black tea. Green tea can be produced from the same leafs, but then the process is different.
The production of black tea: Drying (12-20 hours) - Rolling - Fermentation - Drying in high temperatures Sorting
During our trip we were also in a mossy forest. Our guide said that it is the oldest forest on earth, as it is situated so high it was not covered by ice during the ice age. It is supposed to be millions of years old. There are even living fossils growing here. This forest makes a big impression, but it is not very strictly protected from tourists and our guide showed us that people break the plants, which are under the protection and go beyond the designated paths. Especially problematic are the people who are looking for rare species of orchids in the forest. It is really scary that the old forest may soon be destroyed. The plant with the cup in the picture is called a pitcher plant or a monkey cup. It is a carnivorous plant that attracts insects with its nectar. Insects get drunk from the nectar, fall into the cup and are eaten by the plant.
Afterwards we went to a butterfly garden, vegetable and flower market as well as to a small museum, which is called the Time Tunnel, as it moves you to the past. In this museum, in addition to information about the history of Cameron Highlands, there are a lot of different antiques and old stuff. We were also in a place where strawberries are grown, it is difficult to call it a strawberry field, because the strawberries are cultivated on shelves at waist-height in order to be more easily gathered and not get dirty with soil. This is a big attraction for Malaysians because it is the only region in Malaysia where they grow strawberries.
At the end we even went to a Buddhist temple, the fourth-largest in Malaysia. In this temple you can see how the different religions are being mixed and coincide together. This temple consists of several buildings. There are some Taoist statues in the first, Buddhist statues in the second, and in the third is the Hindu god Shiva.
After returning we met up with the rest of the interns from GMI (Thomas, Jonathan and Natalie), who chose to come to Cameron Highlands a day later than us. In the evening we went for a short walk around the neighborhood, but it rained the whole time so we returned completely soaked.
The next day we went for a short hike through the forest in the morning and even managed not to get lost, although we could not find the trail, which we wanted to follow. In the afternoon we were already sitting on the bus back to KL.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz